niedziela, 18 lipca 2021

Baccarat Rouge 540 od Maison Francis Kurkdjian - enigma niezdobycia



Bądź mym pragnieniem, nienasyceniem, spełnieniem i snem 

Marzeniem bądź, światem całym 
Językiem mym i milczeniem 
Nocą gwieździstą
Dniem jasnym 

Wspomnieniem ust 
Dotykiem dłoni
Objęciem ramion 
Spojrzeniem czułym 

Niebem bez końca
Pierścieniem gwiazd
Słów niewypowiedzeniem 
Kosmosem znaczeń 

Bezkresem świata bądź 
Jego końcem i początkiem
Bez-miarą miar 
Potokiem srebrzystym 
Rosą wiosennego ranka

Sobą bądź i dla mnie chciej być 
Ten jeden raz 
I tak zostań na zawsze 
Nawet kiedy odejdziesz, a ja zostanę 
Kiedy pójdziesz do niego, do niej 
Kiedy odejdziesz tam 
A ja będę tu 
Wtedy też bądź, wtedy bądź bardziej 

Tylko nie obiecuj nic 
Nie mów, że kochasz i kochać na wieki będziesz 
Nie mów, że miłujesz, a ja twym umiłowaniem
Jestem 
Nie deklaruj nic - obecności, nieobecności, czegokolwiek 
Nie marnotraw slow 
Tylko bądź 
Nawet wtedy kiedy Cię nie ma 
Wtedy jeszcze bardziej bądź 
W miłości, nie miłości, w szczęściu i bólu 
Podaj mi są swą dłoń
Dotknij mojej twarzy, moich ust 
Popatrz mi w oczy i zrób jak chcesz 
Ale bądź 
Tą choćby małą częścią siebie bądź 
Dotykiem, spojrzeniem, skrawkiem czułości 
Nawet wtedy kiedy Cię nie ma
Wtedy jeszcze bardziej bą∂ź

Baccarat Rouge 540 od Maison Francis Kurkdjian

Otwiera się jaśminem i intensywnym, niemal drażniącym szafranem, otula gęstą, oleistą ambrą i drzewem bursztynowym, uwodzi żywicą jodłową i cedrem
Enigmatyczny, bezkompromisowy, autorytarny i nie zdobyty 

Zapach powstał w 2015 roku, jego twórcą jest Francis Kurkdjian

niedziela, 13 stycznia 2013

znaczenia

tak naprawdę nie wiem skąd się we mnie to wzięło
dokładnie nie pamiętam momentu
zdaje się się, że były to czasu liceum, wtedy otworzyłem oczy na wiele rzeczy
nie na zasadzie bezmyślnego patrzenia w niebo i szukania sensu istnienia, czy zachłystywania się wszystkim, co do tej pory było nieznane
w liceum po raz pierwszy naprawdę świadomie zacząłem układać tożsamość i określać to  jaki jestem
od tego czasu zacząłem budowanie kolażu z tego wszystkiego co mnie określa
właśnie w tym czasie zdarzył mi się zapach
chwilę po nim zdarzyła się moda
chwilę przed nimi pojawiła się na nowo literatura, nieśmiało poezja, architektura i malarstwo
zapach stał się najbardziej dostępny
pozbawiony algorytmu poznania, pełen heurystyk, podobnie moda
oswajanie się z nimi nie wymagało ode mnie metodologii i i twardych fundamentów budowania kolejnych kroków
nie bawiłem się w trendy, nie dzieliłem tego, co poznaję na światy modne mało modne, tylko na te które czuję i te które są mi obce
marzyłem zapachy
marzyłem kolory, sylwetki, desenie
uciekałem i dawałem sobie prawo głosu
czytanie, oglądanie było dla mnie zawsze bardzo receptywne
pisanie się pojawiało i znikało
szukałem ekspresji i sposobu dookreślenia siebie
nauczyłem się, że nuty składające się na zapachy, a faktury na sylwetki pozwalają nie tyle mnie tworzyć  co czasem nazwać to, czego nie potrafię zwerbalizować
poza tym od zawsze lubiłem tęsknic
nie potrafię określić za kim i za czym
to jest uczucie, czy stan wpisany w mój kod genetyczny
niczym nie tęskni mi się tak dobrze jak zapachem i barwą
z tym jest jak z byciem pomiędzy, jeszcze tu, ale jakby bardziej gdzieś tam
nie ma w tym udawania, ani czegoś co zahacza o sztuczność
perfumy są materią i nie są jednocześnie
ich nie można dotknąć, są w trzech wymiaru jednocześnie
dają się oswoić, lub nie
te dobre nie znoszą stanu constant
osadzone w tożsamości tych, którzy powołali je do życia
uzupełniają niemoc przekazu tego, co materialne
każda z barw, każdy z deseni i kroi zostawia niewypełnione miejsce
owszem to my dajemy wszystkiemu, co mamy na sobie charakter
jednak, nie stapiamy się z niczym tak mocno, jak z zapachem, który nosimy
to on miesza się z ph skóry, dotyka naszego ciała i włosów w bardzo intymny sposób
prowadzi pełną niedomówień grę 
nigdy nie dają się poznać w pełni, a każde kolejne spotkanie rodzi nowe skojarzenia
najważniejsze, aby do nas mówiły i były bliskie temu, co dla nas jest wyjątkowe
nawet wtedy, gdy nie potrafimy tego jasno określić
a może szczególnie wtedy

sobota, 5 stycznia 2013

Fascynacja

wiele razy wyobrażałem sobie, jak zmierzam się z napisaniem o naszym pierwszym spotkaniu
bardzo dziwne uczucie, to tak jak gonienie marzenia
kiedy udaje się je zrealizować pojawia się satysfakcja, ale i rodzaj pustki
nic nie przychodzi mi do głowy, a słowa wydają się uciekać 
wiem, że był to listopad
piątek, późne popołudnie
zdaje się, że 2005 rok
trzeci już chyba rok studiów, nie pamiętam jakie miałem zajęcia, często piątki były wolne, ale wtedy z czegoś wracałem
idąc na dworzec autobusowy wstąpiłem do kościoła Kapucynów
lubię jego zapach: pasty do kamiennych podłóg, środka do czyszczenia drewna, kadzideł, zmiętych myśli, szeptanych fraz modlitw
lubię jego wysokie, wąskie okna, drewniane skrzypiące ławy
często do niego wstępowałem,klękałem w jednych ostatnich rzędów po lewej stronie od głównego wejścia i próbując się modlić myślałem o tym wszystkim czego nie wiem, co chcę, a czego nigdy nie doświadczę
jest taki utwór myslovitz z płyty "skalary. mieczyki. neonki" nazywa się czerwony notes, błękitny prochowiec
w nim pada jedna fraza - tamta dziewczyna, która w kościele siedziała w ławce
w irracjonalny sposób zawsze myślę o tym kościele, kiedy tylko słyszę ten tekst
ale wracając do tematu
wyszedłem z kościoła. głodny. nie fizjologicznie. nie smakiem
głodny myślami, powonieniem, wzrokiem, wyobraźnią
wtedy już nie było perfumerii w domach centrum, udałem się do Marrionaud - już nie ma  tjej perfumerii, podobnie, jak wielu miejsc, które karmiły moją szczeniacką wyobraźnię
nie pamiętam, czy to ja go zaczepiłem, czy zostaliśmy sobie przedstawieni
wiem, że jak tylko go poczułem na skórze, to wszystko inne przestało istnieć
głód się wzmógł
minęły pierwsze euforyczne, bardzo złudne chwile fascynacji, a ja czułem, że mam go niedostatecznie dużo, za mało o nim wiem, nie czuję tak jakbym chciał, jest jakby mój, ale gdzieś daleko, stanowczo zbyt daleko
temu wszystkiemu towarzyszyło irracjonalne poczucie nie tyle szczęścia wymieszanego z podnieceniem, co poczucia, że on jest tym czego tak długo szukałem
że poznaję go świadomie
a on nieskrępowanie obnaża moją tożsamości, przełamuje sztywną barierę intymności
nazywa to wszystko, o czym myślę, a ja gubię się w nim. nie stawiam oporu, poddaję jego kolejnym brzmieniom
takie było nasze pierwsze spotkanie
szedłem przez stare miasto, oświetlone miękkim światłem latarni, a dookoła mnie był Dior Homme
zacząłem szukać o nim informacji
znałem męskie kolekcje Diora - nienawidziłem ich za przesadnie szczupły obraz mężczyzny, uwielbiałem detale i charyzmę płaszczy, marynarek, białych koszul
to było zderzenia dandysa i obrazu no właśnie, kogo....
trudno mi to zdefiniować  było w tym coś z rurek , jakie nosili punkowcy, z ich buntu i sprzeciwu, było coś z obrazu heroinowych ikon i postaci, coś z obrazu rockowych gwiazd takich jak Stonesi, jak Cobain, ale też odniesienia do bohemy, do więźniów czasów, które odeszły
tylko to było czyste, nienaganne, nie było w tym niepokoju i szukania na oślep
a zapach  - Slimane określił go jednym słowem - nonszalancki
on wypełniał przestrzeń, tych wszystkich idealnie skrojonych sylwetek
dzięki niemu stawały się bardziej niepokorne, obecne swoją nieobecnością, liryczne, przestawały być płaskie
Towarzysząca zapachowi kampania zdjęciowa  to jedna z najbardziej spójnych kampanii i jeden z najbardziej prawdziwych projektów marki Dior
to nie jest prosty obraz melancholii, to nie jest ani sentymentalizm, w tym jest tęsknota, trudna do określenia i zdefiniowania
Slimane dał temu zapachowi duszę
najczyściej pachnie noszony do białych koszul i ciemnych marynarek
kocha ascezę, mucha jest dla niego fanaberią, którą toleruje, ale nie zawsze
oddycha całym sobą, kiedy rozpinamy koszulę i patrzymy na świat późnym wieczorem stojąc w uchylonym oknie
kiedy tęsknimy wydaje się pachnieć mocniej
kocha czerń i biel
nie ucieka od fioletu
wszak oparty jest na nucie irysa skontrastowanego z kakao
świetnie czuje się w blasku kryształowych żyrandoli, czystej białej pościeli i pokojach o wysokich sufitach
z podobną mocą kocha przestrzeń przykrytych całunem nocy parków















sobota, 29 grudnia 2012

Początek

zacznę od tego, że nie lubię znaków interpunkcyjnych
nie wszystkich. kropek na końcu zdania

nie będę pisał, który to już mój początek z kolei
dzisiejszy dzień nie jest najlepszy na zakładanie niczego, poza całunem mokrego ręcznika, aby uśmierzyc migrenowy ból, który towarzyszy mi od wczoraj
jednak tli się we mnie tyle słów i myśli, że postanowiłem. zobaczymy
zawsze na końcu gdzieś zostajemy sami
ja mam przyjaciółkę, która  przypomina mi o swoim istnieniu wtedy, kiedy wydaje mi się, że już wyczerpaliśmy wszytskie emocje, nastroje i tematy, jakimi moglibyśmy się wzajmnie obdarzyc - to Madame migrena
ale nie o migrenie chcę napisac
ani o farmakologii, czy tym, jak jest mi źle

ma byc o mnie
tytuł miał byc inny, zdecydowanie
bardziej naturalistyczny i wymowny, aha i chyba taki, który opisuje mnie lepiej
z irysami mam niewiele wspólnego
nie łączy nas ani uroda, ani no właśnie....
ok, na urodzie poprzestańmy

irysy cenię. za kolor i zapach
za kształt kwiatu i to, że grają kontrastem
kontrast to najprostsza zasada harmonii. tak mi się wydaje
mało pachną, uwodzą barwą
za to ich kłącza
hm...
nie wiem, dokładnie na jakiej zasadzie, ale z kłączy irysa otrzymuje się coś na zasadzie ekstraktu
rodzaj nie tyle olejka, czy aromatu, co substancję, bardzo nieczęstą i wybitnie drogą, która często kojarzona z innymi składa się na równie nieczęste zapachy

tak, wiem, jest irys od the different company
http://world.thedifferentcompany.com/bois-d-iris-50ml-bottle,us,4,IRIS031.cfm
poznaliśmy się chyba trzy lata temu, kiedy Gali Lu było jeszcze w hotelu europejskim
wtedy znałem go z innej strony, otoczonego kilkoma innymi składowymi, a przed wszystkim kakao
irys był moją pierwszą fascynacją
na początku to jak pachnie kojarzyło mi się z zapachem dawnych pomadek mojej mamy
nieco mdły, na skórze zyskiwał głębię, stawał się bardziej przestrzenny
czysty, nie prosty, było w nim coś, do prowokowało do gubienia się
dziwna logika zakrętów i tajemnic
no właśnie, ale to był kolejny krok
owszem pierwsza fascynacja nutą, jako taką, jej samodzielnością i istnieniem samym w sobie

poszukiwania zaczęły się zdecydowanie wcześniej
wtedy kiedy jeszcze były Domy Centrum, a na krakowskim przedmieściu w Lublinie istniała perfumeria
pisząc to czuję się trochę jak Schulz, który nakreslił obraz Sklepów Cynamonowych
o tym innym razem
bo do Irysu doprowadził mnie on, poznany 4 listopada, roku nie pamiętam
wiem, że to był piątek
i wiem, że zakochałem się jak rzadko
zgubiłem się w nim, tak jak to uwielbiam robic. szczerze i naturalnie. bez wysiłku, tak zwyczajnie
to była pierwsza świadoma miłosc
nie szczeniacka fascynacja i zachłystywanie się
to do tej pory jest oswajanie jego tożsamości i obrazu
irys obok kako jest właśnie jedną z jego nut
a zawdzięczam go osobie, którą tak samo cenie, jak mam jej za złe to, co zrobiła męskiej modowej świadomości
szanuje, ale nie podzielam
gdyby jednak nie było tej wtedy nowej świadomości nie było Diora Homme, bo to o nim mowa
tylko to już kolejnym razem
teraz pora na całun z mokrego ręcznika